Rdza pojawia się na samochodach, które nie zostały odpowiednio zabezpieczone przed korozją lub po prostu są starsze. Jak poradzić sobie z tym problemem bez pomocy lakiernika?
Korozja dotyka najczęściej elementy, które narażone są na kontakt z dużą wilgocią. Przede wszystkim są to nadkola i progi. Nic więc dziwnego, że największy problem występuje zimą, kiedy brudna mieszanka soli, piasku i śniegu sieje spustoszenie, a promienie słoneczne nie są na tyle mocne, aby dobrze wysuszyć samochód za każdym razem.
Przed zakupem auta warto dokładnie sprawdzić stan nadwozia i podwozia, aby upewnić się, że dany egzemplarz jest wolny od korozji. Niestety są modele podatne na korodowanie. Są to między innymi – Hondy Civic i Accord, Mercedesy z przełomu XX i XXI wieku, Volkswagen Passat B6, Hyundai i20 czy duża część modeli Opla. Oczywiście nie ma tutaj reguły. Wszystko zależy od tego, jak właściciel lub właściciele o samochód dbali, czy był garażowany, myty i woskowany.
Jeżeli nasz budżet jest ograniczony, możemy spróbować usunąć rdzę z lakieru sami. Będziemy musieli zakupić produkty, które bez problemu dostaniemy w sklepie lakierniczym. Będą to:
Dobrze mieć do dyspozycji pistolet z kompresorem. Jeśli jednak nie mamy tego typu sprzętu, musimy poprosić w sklepie o podkład i lakier w sprayu. Dodatkowo, w przypadku kiedy dojdzie już do zaawansowanej korozji, potrzebna będzie nam prawdopodobnie też szpachla samochodowa.
Pierwszym krokiem, będzie usunięcie warstwy rdzy z naszego samochodu. Jeżeli jest to tylko powierzchniowy nalot, sprawa jest prosta. Usuwamy go papierem ściernym, zaczynając od mniejszej gradacji, stopniowo przechodząc do większej. W ten sposób będziemy w stanie uzyskać jak najbardziej gładką powierzchnię do malowania. Problem pojawi się jednak w momencie, kiedy nie będzie to już tylko rdzawy nalot, a mocny wżer. Mogą nam wtedy wypaść nawet dziury w karoserii. Wtedy możemy spróbować wypełnić ubytek szpachlą, ale jeśli to się nie uda, czeka nas już wymiana całego elementu. Pamiętajmy – żeby usunąć całą rdzę, aby przed malowaniem została nam tylko „goła” blacha. Musimy też to miejsce odpowiednio wyczyścić i odtłuścić.
Następnie przechodzimy do nałożenia podkładu. Nakładamy jedną warstwę, a po kilkunastu minutach drugą. Oczywiście jeżeli uznamy, że to niewystarczająco, można nałożyć ich więcej. Czekamy kolejnych kilkanaście lub kilkadziesiąt minut, po czym przystępujemy do malowania. Tutaj również potrzebnych będzie kilka warstw, w zależności od krycia koloru. Bardzo ważne jest to, aby dać czas poszczególnym warstwom do wyschnięcia. Jeżeli nie użyliśmy lakieru akrylowego, powinniśmy nałożyć też warstwę lakieru bezbarwnego, który zabezpiecza przed uszkodzeniami. Zabieg dobrze byłoby przeprowadzić w odpowiednio oświetlonym miejscu – najlepiej w garażu. Na zewnątrz, jeśli wieje wiatr, będzie to bardzo trudne zadanie.
Całe przedsięwzięcie jest po to, aby obniżyć koszty. Pamiętajmy jednak, że „domowymi” sposobami trudno jest dokonać naprawy, tak jak należy. Jeżeli chcemy, żeby problem dość szybko nie powrócił, najlepiej udać się do profesjonalnego lakiernika. Wówczas zapłacimy co prawda kilkaset złotych, ale będziemy zabezpieczeni na długi czas. W przypadku samodzielnych poprawek koszt powinien zamknąć się w stu złotych. Pamiętajmy o tym, aby dbać o samochód. To podstawowa i najważniejsza zasada. Wówczas ograniczymy takie problemy do minimum.
(fot. pixabay.com)