ElectroMobility Poland to firma powołana w ramach transformacji rynkowej Śląska – to właśnie tam pracę znaleźliby górnicy. Z założeń producenta wynika, że już za trzy lata zobaczymy Izery na polskich drogach. Sprawdzamy, czy marzenia inwestorów są możliwe do zrealizowania.
Branża motoryzacyjna jest drugim co do wielkości sektorem przemysłowym w Polsce i zatrudnia ponad 200 tysięcy osób. ElectroMobility Poland to plan rządzących na nadchodzące transformacje rynkowe w związku z samochodami elektrycznymi.
Nie ulega wątpliwości, że branża motoryzacyjna w 2030 r. będzie wyglądała zupełnie inaczej. Nie wiemy jeszcze, jak. Nie wiemy, czy elektromobilność będzie tym motorem, czy może wodór. My – jako przedsiębiorcy – musimy zastanawiać się, co z nami będzie za 10 lat, nad czym mamy pracować.
przekazał prezes Polskiej Grupy Motoryzacyjnej, Adam Sikorski
Ambitny plan spółki został zwieńczony listem intencyjnym w ramach którego sygnatariusze listu zadeklarowali podjęcie współpracy dotyczącej włączenia jak największej listy polskich podmiotów do łańcucha dostaw w ramach projektu Izery.
Ekonomista z Wyższej Szkoły Bankowej, Jacek Karcz nieprzychylnie wypowiedział się o planach inwestycyjnych państwowych spółek. Polskie warunki nie sprzyjają takim inwestycjom – wymagane 5 miliardów złotych inwestycji jest nierealnym celem. Świadczyć ma o tym fakt, że zebrano dotychczas zaledwie procent tej sumy.
Co więcej, nierealne wydają się również założenia dotyczące terminów uruchomienia produkcji i poszczególnych poziomów produkcyjnych. Ekonomista przywołuje sytuację amerykańskiej Tesli, która przy całym swoim zapleczu potrzebowała aż 12 lat, by osiągnąć poziom 100 tysięcy aut rocznie założony przez ElectroMobility Poland.
Inni eksperci również nie pozostawiają suchej nitki na planach EM-P. Najczęściej zwracają oni uwagę na brak zaplecza, doświadczenia, czy know-how potrzebnego do realizacji inwestycji tego rozmiaru.
(fot. materiały prasowe izera.pl)
