Unia Europejska stawia przed producentami coraz bardziej rygorystyczne normy emisji spalin, lecz infrastruktura ładowarek elektrycznych wciąż nie wygląda najlepiej.
Koncerny w patowej sytuacji?
Unia Europejska bardzo mocno stawia na rozwój motoryzacji opartej na paliwach niekonwencjonalnych, do czego dąży na wiele sposobów. Jednym z nich jest na przykład ustanawianie coraz to bardziej rygorystycznych limitów emisji spalin przez auta. Aktualnie górnym pułapem jest 95 gramów CO2/km. Każdą nadwyżkę producenci muszą pokryć z własnej kieszeni.
Marki uważają jednak, że same normy nie byłyby aż tak złe, gdyby nie fakt, że w Europie infrastruktura ładowarek elektrycznych nadal jest dość mizerna. W całej Europie na 225 tysięcy stacji ładowania zaledwie 11% to ładowarki szybkie.
To właśnie przez to wielu kierowców boi się kupować samochody elektryczne – nie chcą ryzykować braku energii w miejscu, gdzie nie ma ładowarki. Z tego też względu producenci nawołują Unię do działania.
Zdj. główne: CHUTTERSNAP/unsplash.com